Tharion
Arcymag Białej Wieży
Dołączył: 05 Paź 2006
Posty: 597
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Athel Loren
|
Wysłany: Pią 16:38, 27 Cze 2008 Temat postu: Tharion Smoczy Liść "10 lat temu..." |
|
|
Gorące powietrze unosiło się nad konarami egzotycznych drzew. Pojedyncze powiewy chłodnego wiatru były nieodczuwalne przez mieszkańców Lustrii. Zimnokrwiste jaszczury w ogóle nie przejmowały się wysoką temperaturą, czy też nieznośnymi moskitami, które żądliły niczym smoczy jeźdźcy z Caledoru.
Grupa dwunastu niebiesko-skórych skinków przedzierała się wraz z elfem, pomiędzy zielonymi pnączami dżungli. Mały wzrost oraz szybkość małych żabek sprawiała, że elf pomimo swej naturalnej zręczności często zmuszony był do biegu.
Zadanie jednak wymagało poświęcenia. Świątynia Xatloc wielokrotnie była najeżdżana. Mimo to, nigdy nie została zdobyta, ani złupiona. Mało kto wiedział w ogóle o jej istnieniu! Tylko jedna rasa była na tyle odważna by atakować potomków dawnych slannów w ich własnym domu. Tharion od początku podejrzewał, że czarne żagle o których mówił mistrz Lirandol oznaczają zagrożenie ze strony mrocznych elfów. Na rozkaz władcy jaszczurów połączone siły załogi „Morskiego Oka” i skinków miały zastawić pułapkę na elfich korsarzy. Czasu nie było dużo, mroczni kuzyni z pewnością już wylądowali i w tej chwili zmierzają do świątyni – pomyślał młody mag.
W końcu wszyscy dotarli do miejsca. najstarszy skink o zielonych oczach wskazał na udeptaną ścieżkę pomiędzy drzewami. Elf bez namysłu zajął miejsce za wystającym korzeniem drzewa o dziwnych czerwonych bulwach. Pozostali wojownicy otoczyli szczelnie z dwóch stron drogę szykując pułapkę na elfich korsarzy.
Czekali tak w ciszy przez wiele minut. Międzyczasie Tharion spostrzegł, że niektóre skinki potrafią przybierać kolory otoczenia! Zupełnie jak kameleony… Jego rozmyślania zostały przerwane z chwilą pojawienia się pierwszego mrocznego elfa.
Pomruk bestii roznosił między tropikalnymi dżunglami Lustrii. Zielony gad o wielkich pazurach i pysku z kłami tak potężnymi jak góry krańca świata. Cold-ones! Wierzchowce ludu Khaina. Głupie i wściekłe służące tylko w jednym celu – zabij i przynieś. Każdy Asur od dzieciństwa jest uczony o tych bestiach. Podobnie jak o ich panach. Rycerze… mroczni rycerze okuci w stalowe zbroje, połyskujące złotymi zdobieniami tarcze i lance zaostrzone tak, by ofiara umierała w agonii przez wiele godzin.
Tharion nerwowo ściskał swój kostur w nadziei, że taktyka skinków przyniesie efekt. Kropla potu ściekała po jego czole, a serce przyspieszało z minuty na minutę. Skinki jakby niezauważany wroga pozostawały w bezruchu czekając na sygnał od swego przywódcy.
ŚWISSSSSST!!! – Pocisk wystrzelony z bambusowej rurki ugodził pierwszego mrocznego elfa. Nim reszta zdążyła się zorientować elf padł na ziemie, a ze wszystkich stron wyłoniły się małe żabki strzelające z rurek w stronę najeźdźców. Większość pocisków odbijała się od twardych pancerzy elfów, którzy nie zwlekając zaszarżowali na skinki. Pocisków było jednak zbyt wiele. Prawie ośmiu rycerzy w jednej chwili zwijało się z bólu ogłupione wierzchowce rozbiegały się na wszystkie strony. Tharion wyszeptał słowa czaru i po chwili stanął przed dwoma ostatnimi rycerzami.
- Hail! Degon Nah! – krzyczał mroczny elf w kierunku Thariona. Lanca wymierzona wprost w jego serce zmierzał ku celowi. Adept stał nieruchomo wiedząc co się stanie za chwile.
Rycerz przejechał przez elfiego maga. Zdziwiony spojrzał na twarz Thariona, który uśmiechał się złowieszczo. Nim drugi z rycerzy zaszarżował Tharion wypowiedział słowa kolejnego czaru. Po chwili zatrute pociski skinków dotarły do otwartych punktów na zbrojach elfów.
Zwycięstwo było okazałe. Nie zginęła żadna żabka, a i jedyny Asur żyje – powiedział w myślach Tharion. Nie skończył zdania, gdy z nieba spłynęły czerwone pociski. Każdy z nich uderzył skinka stapiając go z ziemią.
Tharion obrócił się gwałtownie ku górze. Z nieba pikował czarny koń o wielkich szarych skrzydłach. Jego czerwone oczy rozpalały niebiosa niczym pochodnie. Czarny pegaz wylądował przed Elfem, a z jego grzbietu zeszła piękna bladoskóra elfka o czarnych jak noc włosach, które opadały na jej odkryte ramiona. Skórzana czarna spódniczka, odsłonięty gorset i zmysłowy makijaż powodowały, że w każdym mężczyźnie ujawniała się nutka żądzy. Za tym jednak kryło się coś jeszcze. Mordercza natura każdego mieszkańca Naggaroth.
- Proszę, proszę, proszę mój kuzyn z Albionu brata się z niższą rasą – odezwał się kobiecy głos. Elfka poprawiła włosy i wyciągnęła czarną różdżkę z krwawnikiem. Tharion podniósł się z ziemi i stanął naprzeciw elfki.
- Pomyliłaś domy droga kuzynko. Naggaroth jest w tamtą stronę – wskazał kosturem adept.
- MILCZ!! Ciesz się z ostatnich chwil życia głupi elfie.
- To wielki błąd przybywać na te ziemie. Tutaj spotka was tylko śmierć. Odejdź nim poznasz potęgę Białej Wieży Hoeth!– mówił dumnie czarodziej.
- W imię Khaina zginiesz!! – Czarodziejka skierowała różdżkę w stronę elfa, a z jej końca wystrzelił po raz kolejny czerwone pociski. Tharion skierował swój kostur w kierunku pocisków. Czerwone wyładowania zatrzymały się na fioletowej tarczy utworzonej przez elfa.
- Ason Sed Atalo- inod nah! – krzyczała mroczna czarodziejka
- Yuai Do Negr El !! – odpowiedział jej Tharion. Dwie potężne moce zmierzyły się ze sobą. Czerwone i błękitne światło roztoczyło swój blask w dżungli. Żadna ze stron nie chciała i nie zamierzała ustąpić. – Danath mei Go nith – wrzasnął Tharion odbijając pocisk czarodziejki w pobliskie drzewa.
- Hahahaha! Boisz się mych mocy elfie? Dlatego odbiłeś mój pocisk?! – zaśmiała się elfka.
- Niezupełnie – stwierdził ze spokojem elf – zjedz ją.
- Eeee? – spojrzała zdezorientowana elfka. W tej samej chwili mroczny pegaz zza jej pleców uderzył ją impetem swej siły. Elfka padła na ziemie, a kopyta pegaza szaleńczo uderzały w jej ciało. Na końcu zwierze nachyliło się nad ciałem jego byłej pani i zaczęło spijać krew.
Tharion pochylił się nad ciałem dowódcy skinków szukające odpowiedzi na to czy jest w stanie jeszcze jakoś pomóc.
- Znakomita strategia synu Asuryana – zabrzmiał głos w powietrzu.
Elf na nowo gwałtownie odwrócił się ściskając drewniany kij. Zza drzew ukazała się śliczna elfka, o długich kręconych włosach, pomiędzy czarnymi kosmykami przemykały fioletowe wstążki. Czarna suknia powiewała nad jej wspaniały ciałem. A wokół niej tańczyły dziwne złociste duszki. Momentalnie młodzieniec chciał upuścić swój oręż i błagać o choć jeden pocałunek. Jego myśli wędrowały po ciele elfki, tak pięknej, tak cudownej, tak wspaniałej… Tak mrocznej! Na twarzy Thariona znów zagościł grymas wściekłości.
- Yuai Do Negr El !! – niebieski pocisk wystrzelił z kostura lasów.
Elfka wyciągnęła naprzeciw swoją dłoń a z jej opuszków uwolniły się fioletowe płomienie które zgasiły pocisk Thariona. Elf wypowiedział wda kolejne zaklęcia, ale żadne z nich nie zrobiło wrażenia na mrocznej elfce.
- Już czas by umarł piękny Asurze – powiedziała słodkim głosem elfka. Kilkadziesiąt krwawych pocisków przywołanych przez elfkę uderzyło jednocześnie młodzieńca. Tharion nie miał w sobie tyle mocy by odbić je wszystkie. Każdy z nich pozostawiał po sobie wielką ranę. Siła uderzenia była tak wielka, że Tharion został odrzucony na pobliskie drzewo. Kostur Wielkiego Dębu wyleciał daleko w powietrze.
- interesujące… jest w tobie wiele niewyzwolonej mocy – mówiła podchodząc – czy w ogóle zdajesz sobie sprawę ze swego potencjału elfie?!
Tharion nie myślał o tym. Jeszcze raz zaczerpnął z wiatrów magii i uderzył swą mocą. Elfka z łatwością odbiła atak czarodzieja.
- Jak się nazywasz?
Elf na nowo uderzył mocą, lecz tym razem był to atak rozpaczy. Chwiejąc się na nogach ledwie czuł bicie swego serca, a każde słowo wymawiane przez niego kosztowało wiele sił.
- PYTAM O TWE IMIĘ!! – wrzasnęła odbijając jednocześnie promień wychodzący z kostura dębów.
- Zabij mnie… Nic Ci nie powiem – wymamrotał upadając na kolana.
- Och nie! Będziesz żył elfie! – podeszła do niego – Będziesz miał szansę udowodnić…
- Aaaaachh – krzyczał agonalnie Tharion
- … Jak bardzo należysz do sług Khaina – powiedziała wbijając mu palce w klatkę piersiową – Będziesz żył…
Post został pochwalony 0 razy
|
|